Jesteś tu:Historia / Ciekawostki historyczne / Przeżyłem w życiu wiele...część I

Przeżyłem w życiu wiele...część I


Wstawiony przez admin 05 maj 2008

Urodziłem się 3 stycznia 1922 roku. Wspomnienie - przeżycie, wszystko przesuwa się przed ocza¬mi, choć wiele rzeczy mogło już umknąć mojej pamięci. Spróbuję znów ożywić tamte chwile, dawne lata. Rok 1939, byłem siedemnastoletnim chłopcem. Pełen życia, radości, miałem mnóstwo planów na przyszłość, marzeń. Wszystko potoczyło się inaczej. 1 września 1939 wybuchła wojna. Już tego samego dnia wieczorem starszy brat Witold Rurys zabrał wozy i konie na mobilizacje.

Wrócił po dwóch dniach z jednym koniem, resztę zabrano na potrzeby wojska. Ojciec mój, Dominik Rurys został Komendantem Straży Nocnej. Co noc wyznaczano pięciu młodych chłopców w wieku przedpoborowym do pomocy straży. Ja także byłem przydzielony. Uzbrojeni w dębowe kije pełniliśmy wartę. Przez dwa tygodnie co trzecia noc przypadała dla mnie służba. W połowie września 1939 roku na nasze ziemie wkroczyła Armia Sowiecka. W pierwszych dniach wojny pomagałem też w gospodarstwach zmobilizowanych sąsiadów. Niektóre rodziny pozbawione były mężczyzn, brakowało koni, sprzęgano je wspólnie od innych gospodarzy. A był to czas zasiewu ozimin. Starsi gospodarze przekonywali, że najpewniejszym ukryciem zboża, będzie ziemia. Zasiać jak najwięcej, żeby był chleb na przyszły rok. Po wkroczeniu Sowietów, życie nasze stawało się coraz cięższe.

Zebranie za zebraniem, raz gospodarcze, to znów polityczne - i tak stale po dwa razy w tygodniu. A to, że my źle gospodarzymy, że nasze krowy są nieuświadomione, powinny dwa razy w roku się cielić, to dadzą więcej mleka i cieląt. Co będzie można dać? Od razu nałożono na nas kontyngenty: zboże, mleko, mięso i nawet jajka. A to znów, że jedyną drogą rozwoju rolnictwa są kołchozy - tylko wówczas nie będzie wyzysku, bo przecież Stalin oswobodził nas Polaków spod jarzma kułactwa. Czytano nam też wyrywki z ówczesnych gazet. Ogarniał nas pusty śmiech z bzdur, które nam wmawiali. Nie trwało to jednak długo, bo nasze tereny zostały przydzielone do Litwy. Okoliczne wsie zostały przydzielone do Rosji (Białoruś). My mieliśmy ogromne szczęście, że należeliśmy do Litwy.

Gospodarczo ułożyło nam się lepiej, nie mieliśmy wywózki na Sybir. Nie rozumiałem, dlaczego niewinnych Polaków bez sądu wywożono na Sybir - Jakim prawem?! Młodzi chłopcy zaczęli uciekać na Litwę, także do naszej miejscowości. Tak samo Polacy uciekający przed Niemcami trafiali do nas. Okazało się później, że z Litwy dużo ludzi przedostało się do Szwecji. Przybywali wojskowi i zorganizowali partyzantkę. Byłem młody, silny, doskonale orientowałem się w swoim terenie. Przeprowadzałem ludzi przez granice do Rosji, jak i do Litwy. Udało się ze dwadzieścia parę razy przekroczyć granice. Wiosną 1941 roku otrzymałem kartę wcielenia do Armii Rosyjskiej, miałem wpisaną datę na 15 września 1941 roku.

Ominęło mnie jednak wojsko rosyjskie, bo 22 czerwca 1941 roku Niemcy uderzyli na Rosję. W naszej wsi 23 czerwca 1941 roku nastąpiło spotkanie wojsk niemieckich z sowieckimi. Niemcy rozbili sowiecki pułk wojsk. Zginęło ponad 150 Sowietów, także i 13 osób cywilnych, w tym dwóch moich stryjecznych braci: Jan i Antoni Rurys. Jan zginął blisko swoich zabudowań, natomiast Antoniego znaleźliśmy przebitego bagnetami w miejscowości Bolcieniki. Miał 7 ran na całym ciele. Przypuszczalnie próbował się zasłaniać przy tym kamieniu, przy którym Adam Mickiewicz pisał do Maryli Wereszczakówny. Antek zginął w wieku 20-stu lat. Ubrany był w mundurek szkolny seminaryjny, bo uczył się w Wileńskim Seminarium Duchownym.

DOMINIK RURYS. Źródło: Pod Tytułem 2/2008

Reklama






Tłumaczenia