Jesteś tu:Informacje / Sport / Pedałuj albo giń!

Pedałuj albo giń!


Wstawiony przez admin 11 lipiec 2007

Rower z wypchanymi sakwami, aparat fotograficzny,namiot, śpiwór, karimata... Wszystko jest, więc można ruszać. Wyprawa rowerowa po Warmii to przeżycie, które wspomina się przez cały rok. Aż do kolejnej eskapady...

„Jako prezbiterianin ojciec wierzył, że człowiek jest istotą z natury chwiejną, a równowagę może uzyskać poprzez odtwarzanie rytmów przyrody” – mówi główny bohater świetnego filmu Roberta Redforda„Rzeka życia”. Od czterech lat funduje sobie tydzień odzyskiwania równowagi i ładowania akumulatorów objeżdżając rowerem najpiękniejsze zakątki Warmii. Wierzcie lub nie – to naprawdę działa.

Warmia rządzi!

Tegoroczna wyprawa (pierwsza połowa czerwca) była wyjątkowa, bo po raz pierwszy jej trasa wiodła nie tylko przez Warmię – zahaczała również o Mazury i Powiśle. Dzięki temu mogłem wreszcie zrzucić ciążące na mnie piętno „warmińskiego propagandysty”. Towarzyszący mi przyjaciele mieli możliwość porównania i mogli na własne oczy stwierdzić, że mój stały refren („Warmia najpiękniejsza jest i basta!”) nie pobrzmiewa fałszywymi nutami.

– Warmińskie plenery rządzą! – stwierdzili zgodnie ku satysfakcji wyżej podpisanego.
A dodam, że do takiego wniosku doszły osoby, które cechuje wyrobione oko i pretensje do koneserstwa (m.in. operatorzy TVN i fotoreporter centrali PAP). Nie zmienia to faktu, że nader częste nawoływania kolegów o „przystanek na fotografowanie” w równym stopniu przypisuję urokom Warmii, co ich kiepskiej kondycji. Ale darujmy sobie złośliwości, choć akurat mam prawo do rewanżu, bo te diabły wcielone założyły się, którego dnia „wymięknę” i wrócę na tarczy do domu. Faktem jest, że w poprzednich lat regularnie narzekałem na lewe kolano (stara kontuzja), ale odkąd dorobiłem się potomstwa, nie poddaję się już tak łatwo.

Jak w dawnych czasach

Piszę to wszystko, by zachęcić Państwa do wakacyjnego przemierzania Warmii na dwóch kółkach. Nawet najbardziej kwiecisty opis i udane zdjęcie nie zastąpią indywidualnego doświadczenia. To doświadczenie spina kilka motywów – podróżowania, odkrywania nieznanych lądów (tak, tak – na Warmii są i takie!), znanej sportowcom walki z własnymi słabościami oraz zacieśniania więzi międzyludzkich. To trochę, jak powrót do czasów dzieciństwa, afirmacji świata,poczucia jego baśniowości… Trochę się zagalopowałem, ale coś w tym jest i nie tylko ja to zauważyłem. W czasie jednej z wieczornych nasiadówek przy płynach, które rozwiązują języki i inicjują „nocne rodaków rozmowy”, jeden z kolegów zauważył:
– My teraz żyjemy trochę, jak ludzie w dawnych czasach: jeździmy na rowerach-naszych rumakach, zaopatrujemy się w prowiant, rozbijamy obozy, wieczorem odpoczywamy przy ognisku i patrzymy w gwiazdy…
– Tak, coś w tym jest, ale lepiej idźmy już spać, bo jutro znowu jechać trzeba…
Do zobaczenia za rok?

Radosław Paździorko. Przegląd Warmiński nr 2, 7/2007. Wydawca: Starostwo Powiatowe w Olsztynie.

Reklama






Tłumaczenia